o Terierze Australijskim, małym piesku o wielkim sercu !
Działo się to wszystko w zeszłą sobotę popołudniu.
Byliśmy jeszcze na Kaszubach. Tosia i Rori przez cały dzień ganiały się i bawiły (mam nadzieję, że to zabawa była - film potem wstawię). Latały wokoło domu i nagle...
RORI zaginęła bez śladu...
Wołam ją i nic - ale to nie jest nic nowego , myślałam sobie, gdzieś siedzi pod krzakiem i udaje,. że jej nie ma , albo dziwi się , że jej nie widze. No więc chodzę tak i patrze i nic nie widzę... Działka jest ogrodzona, ogrodzenie nowe i całe, brama i furtka na klucz zamknięta... a psa nie ma... Teren jest duży, ale to nie jest dżungla amazońska i w zasadzie każdy koniec widać.... między drzewami i karzakami....
NIC !!!! Zaglądaliśmy z mężem pod taras (taras jest od poziomu ziemi podniesiony na około 70 cm) do kajaka , pod samochód NIE MA !!!! - Naturalnie obszukaliśmy cały dom ... Ja już wpadłam w panikę, bo fakt jest , że nasza działka jest jeszcze dość dzika, co znaczy np. tam gdzie ziemia opadła po wykopach , tam są dziury (no , ale też żadne szyby kopalniane) itd itd ... W pewnym momencie przestraszyliśmy się, że może do szamba wpadła.. ale to niemożliwe , bo szambo zamknięte itd itd...
Potem sobie wyoraziłam, że może gdzieś z biegiem czasu powstała jakaś dziura głęboka i ona tam teraz siedzi nie może wyjść - potem od razu odrzuciłam tą myśl , bo właśnie zaraz po zbudowaniu domu sama chodziłam wiele razy wokoło i uzupełniałam i udeptywałam to co się obsunęło czy zapadło...
No i tak chodzimy po działce i wołamy i nagle .. leci to śmieszne kudłate!!! I mówi do mnie : ale się schowałam co!
Łzy mi poleciały z oczu, mój mąż usiadł z ulgą ... Ale gdzie była? HA !!!!
Gonitwa z Tosią zaczęła się znowu, obie wpadały pod taras i nagle... Rori znowu zniknęła, ale JA TO ZNIKNIECIE obserwowałam... kopała i nagle zniknęła, jakby się w mysią albo króliczą norę schowała .... i znowu wpadłam w panikę... Patrzę intesywnie : a ta glista leży pod ... paletą... !!!!!! Pod tarasem leżała paleta na której przywieziono nam w zeszłym roku coś - już nawet nie wiem co, paleta czeka na spalenie ,ale jeszcze nie jej kolejka jak widać, bo wciaż tam leży .... i ta mała sobie tam znalazła kryjówkę przed Tosią... Paletę odwróciliśżmy do góry nogami i dziwliśmy się , że nie skaleczyła się o drzazgi i gwoździe...
Offline